wtorek, 2 września 2014

Dżem truskawkowy

Przepraszam za tak długą nieobecność na blogu. Usprawiedliwiam się brakiem czasu (praca i te sprawy) i ogólną niezdolnością do napisania czegokolwiek. Zamysł kuchennej serii na moim blogu powstał gdzieś około czerwca (z tegoż miesiąca pochodzi również robocza wersja posta). W dzisiejszym odcinku prosty przepis na dżem truskawkowy (tak wiem, truskawek już dawno nie ma, jednak przepis jest na tyle uniwersalny, że można zamiast truskawek wykorzystać praktycznie każde owoce.

Krótkim wstępem....


Do niedawna trzymałam się od kuchni z daleka. Jedyną czynnością wykonywaną w tym miejscu było parzenie wody na kawę albo odgrzewanie gotowych już obiadów. Nie lubiłam mieszać w garnkach, wydawało mi się to nudne, monotonne i kojarzyło się z kurami domowymi, spędzającymi pół dnia w kuchni na szykowaniu jedzenia dla wygłodniałej rodzinnej gromadki. Pryskające sosy doprowadzały do furii, a wiecznie niedogotowane ziemniaki o ból głowy. Sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy wyjechałam na studia i zamieszkałam bez rodziców. Oczywiście byłam też tzw. "słoikiem" i przywoziłam sobie gotowe obiady, które wystarczyło tylko podgrzać. Jednak cotygodniowe wycieczki z ciężką walizką doprowadzały mnie do jeszcze większej irytacji. Chcąc nie chcąc, zaczęłam więc samodzielnie przygotowywać sobie potrawy. Zaczęłam od najprostszych - smażenie piersi z kurczaka lub mielonego mięsa i dodanie do tego gotowego sosu i ugotowanego ryżu (który oczywiście był niedogotowany lub rozgotowany, zresztą do tej pory mi się to zdarza :) ). Potem przyszedł czas na dodanie mrożonych mieszanek warzywnych, smażenie kurczaka w panierce i tortille. Potem domowy rosół. A kiedy wróciłam już na stałe do domu, gotowałam większość obiadów. Korzystałam i do tej pory korzystam z gotowych przepisów z Biedronki - są proste, nie wymagają wymyślnych składników (w zasadzie wszystkie można dostać w tym sklepie). Niektóre oczywiście modyfikuję, coś dodaję, coś odejmuję, ale generalnie wszystko jakoś do siebie pasuje i smakuje :). Postaram się umieścić tutaj kilka moich ulubionych przepisów, przerobionych bądź w "czystej biedronkowej" postaci :)

Jednak pierwszym przepisem będzie receptura na dżem truskawkowy. Robiłam go pierwszy raz w życiu i według relacji mojej babci wyszedł pyszny (chociaż jak to babcie, cokolwiek człowiek nie zrobi, uważają, że jest to wspaniałe). Przepis jest śmiesznie prosty, w zasadzie pochodzi z opakowania Żelfixu :)

  • kilogram truskawek
  • opakowanie Żelfixu (3 w 1)
  • 350 g cukru
  • 4 średnie słoiki
  • 2 garnki (jeden średni, drugi trochę większy)
  • 20 minut czasu :)
Do mniejszego garnka wrzuciłam truskawki, rozdrobniłam je nieco blenderem. Dodałam opakowanie Żelfixu, dokładnie wymieszałam i włączyłam gaz. Papka wyglądała mniej więcej tak:


Cały czas mieszając, doprowadziłam mieszaninę do wrzenia. Wsypałam cukier i dalej mieszając czekałam aż dżemik się zagotuje. Następnie gotowałam (ciągle mieszając) kolejne dwie minuty (przepis podaje, że gdy owoce nie są bardzo drobne, należy gotować trzy minuty) i wyłączyłam gaz. Na powierzchni dżemu, w wyniku dodania cukru powstała różowa piana. Aby ją usunąć, przez kolejne kilka minut mieszałam papkę już nie podgrzewając. Gdy piany już w większości nie było, przelałam zawartość do słoików. Wyszło mniej więcej 3 i 3/4 słoika. Odwróciłam je dnem do góry, aby się zamknęły, jednak z racji tego, że sposób ten nie zadziałał, postanowiłam skorzystać ze sposobu mojej mamy - ugotowania słoików w gorącej wodzie. Zagotowałam więc wodę w dużym garnku, wstawiłam słoiki i gotowałam je około 20 minut. Następnie wyciągnęłam z garnka, przełożyłam dnem do góry i cierpliwie czekałam na zassanie denka. Po szczelnym zamknięciu schowałam słoiki, jednak dżemy zostały odnalezione przez domowych głodomorów i zjedzone w przeciągu dwóch dni....

Poniżej kilka zdjęć przedmiotów i produktów, które wykorzystałam (sceneria nie powala, ale niestety nie posiadam żurnalowej kuchni :D). Jakość zdjęć również nie powala, ale wybaczcie - robione na szybko telefonem o różnych porach dnia :)







Wkrótce więcej przepisów dla niekumatych kulinarnie :)


1 komentarz:

  1. Zabieram się od jakiegoś czasu za przetwory i zabrać się nie mogę. :P Waga by mi się też przydała. Na razie Łucznika to mam tylko maszynę do szycia :P

    OdpowiedzUsuń